Późnym popołudniem mieliśmy zaplanowany rejs po Sungai Brunei. Khairol załatwił nam swojego znajomego, który za 15B$ od osoby zdecydował się zrobić z nami kurs. Chcieliśmy zobaczyć nosacze (które występują wyłącznie na Borneo), krokodyle oraz namorzyny. Udało się wszystko to spełnić. Tylko zwierzęta ciężko złapać na zdjęciu. Krokodyle na dźwięk lub nawet wibracje wody od śruby chowają się pod wodą, a nosacze kryją się wysoko w koronach drzew. Podczas tej wycieczki podziwiałem też spostrzegawczość naszego nowego znajomego. Operując silnikiem i bawiąc się komórką dostrzegał wystające z wody oczy z odległości kilkuset metrów. Ja musiałem czekać aż podpłyniemy nieco bliżej i bacznie obserwować wskazany przez niego palcem punkt w wodzie, żeby dostrzec to co on. Ech, chyba czas odstawić komputer, telewizor i konsolę
;)
Wieczorem przeszliśmy się jeszcze po food courcie i wstąpiliśmy do lokalnej piekarni. Był tam niesamowicie duży wybór wypieków na słodko i słono. Aż trudno było się zdecydować. Dodatkowo warto przyjść wieczorem gdyż wtedy każdy drugi produkt jest gratis
Rano znów pobudka zafundowana przez muezina. Khairol zaproponował że za 10B$ odwiezie nas na lotnisko, co uznaliśmy za świetną ofertę. Dodatkowo zadbał o to, abyśmy nie lecieli głodni
:D
Podsumowując, w Brunei nie ma jakiś spektakularnych zabytków, niesamowitych atrakcji przyrodniczych, ale mimo wszystko jest to miejsce które przyjemnie było odwiedzić. Jest tam bezpiecznie, ludzie są przyjaźnie nastawieni, zaintrygowani i pewnie też zadowoleni z tego, że ktoś wybrał ich mały kraj jako miejsce do zobaczenia. Infrastruktura jest na bardzo dobrym poziomie, nie ma zagrożeń epidemiologicznych, ciężko nawet uświadczyć komara.
Byłam z moją siostrą na Borneo w stanie Sarawak, a najwięcej czasu spędziłyśmy w Bako National Park- Parku Narodowym, na który dopływa się tylko łódką. Byłyśmy w Bako 4 dni, a poniżej filmik przedstawiający piękno tamtejszej natury. Brak samochodów, słaby Internet i piękne widoki i natura, tego nam było trzeba:https://www.youtube.com/watch?v=j7MZ5BvFHUw
Późnym popołudniem mieliśmy zaplanowany rejs po Sungai Brunei. Khairol załatwił nam swojego znajomego, który za 15B$ od osoby zdecydował się zrobić z nami kurs. Chcieliśmy zobaczyć nosacze (które występują wyłącznie na Borneo), krokodyle oraz namorzyny. Udało się wszystko to spełnić. Tylko zwierzęta ciężko złapać na zdjęciu. Krokodyle na dźwięk lub nawet wibracje wody od śruby chowają się pod wodą, a nosacze kryją się wysoko w koronach drzew. Podczas tej wycieczki podziwiałem też spostrzegawczość naszego nowego znajomego. Operując silnikiem i bawiąc się komórką dostrzegał wystające z wody oczy z odległości kilkuset metrów. Ja musiałem czekać aż podpłyniemy nieco bliżej i bacznie obserwować wskazany przez niego palcem punkt w wodzie, żeby dostrzec to co on. Ech, chyba czas odstawić komputer, telewizor i konsolę ;)
Wieczorem przeszliśmy się jeszcze po food courcie i wstąpiliśmy do lokalnej piekarni. Był tam niesamowicie duży wybór wypieków na słodko i słono. Aż trudno było się zdecydować. Dodatkowo warto przyjść wieczorem gdyż wtedy każdy drugi produkt jest gratis
Rano znów pobudka zafundowana przez muezina. Khairol zaproponował że za 10B$ odwiezie nas na lotnisko, co uznaliśmy za świetną ofertę. Dodatkowo zadbał o to, abyśmy nie lecieli głodni :D
Podsumowując, w Brunei nie ma jakiś spektakularnych zabytków, niesamowitych atrakcji przyrodniczych, ale mimo wszystko jest to miejsce które przyjemnie było odwiedzić. Jest tam bezpiecznie, ludzie są przyjaźnie nastawieni, zaintrygowani i pewnie też zadowoleni z tego, że ktoś wybrał ich mały kraj jako miejsce do zobaczenia. Infrastruktura jest na bardzo dobrym poziomie, nie ma zagrożeń epidemiologicznych, ciężko nawet uświadczyć komara.